Vintage Audio #1 --> Pierwszy krok. Dlaczego Vintage?

Owocem dyskusji z kolegami @aditor i @astromaniak jest kolejny mój cykl dotyczący VINTAGE AUDIO. (Chyba zapadnę się jak czarna dziura pod ciśnieniem wszystkich poruszanych wątków). Zaprezentuję wybrane przez mnie ciekawe zagadnienia, mając nadzieję, że znajdę kilka osób, które zarażę swym fiołem czyli miłością do kultowych już konstrukcji.

Wymyśliłem sobie, że pomogę skompletować w miarę tani (?) zestaw Audio dla osoby, która chce poczuć dreszczyk prawdziwych muzycznych emocji, przy okazji przybliżę kilka kultowych już klocków audio i wytłumaczę się z filozofii vintage.
W założeniu zestaw ma pasować do standardowego pokoju (ok. 25m2) i nadawać się do odsłuchu szerokiego spektrum nagrań muzycznych. Podobny jak tutaj opisywany komplet gra i dostarcza niezłej frajdy. Może ktoś z Was się zainspiruje i podąży podobną ścieżką. Kto wie?


Infinity IRS Gamma

źródło: http://bobbyshred.baberuthband.co.uk/ [skan prospektu firmy Infinity]

[ Bobby Shred vel Robert Martin (1958-2009) już nie żyje, ale jego dorobek i pasja nie zginęły. Zdjęcie pochodzi ze strony oddającej hołd jego pasji ].


Vintage?
Czym to się je?
Każdy z wynalazków ludzkości miał swój złoty czas. Podobnie było ze sprzętem audio. Lata 70-80 zeszłego wieku były okresem, gdy powstawały konstrukcje, w których swe piętno odcisnęły największe sławy, jak przykładowo Nelson Pass czy Arnie Nudel. Równocześnie księgowi nie mieli zbyt dużo do gadania i audiofilskie półki uginały się pod ciężarem solidnych klocków, pełnych po brzegi elektroniki, której nadrzędnymi celami były niezawodność i maksymalizacja rozkoszy fanów audio. Dzisiejszy sprzęt niestety spotyka smutny los kastrata i w dużej części przypadków decydujący głos ma księgowy, projektant może tylko cicho chlipać w kąciku korporacji wspominając dawne dobre czasy.
Wzmacniacze czy kolumny z dawnych lat nie tylko dobrze grały, ale dzięki użyciu dobrych i drogich materiałów, były dobrze wykończone, przyciągając pożądliwe oko miłośnika elektroniki.
Główną zaletą wykorzystania dawnej elektroniki we współczesnym systemie audio jest przede wszystkim cena. A właściwe korzystny stosunek jakość/cena. Za topowe konstrukcje z lat 80-ych zapłacimy po upływie kilkudziesięciu lat ułamek ich pierwotnej wartości. Choć czasami ta reguła wcale się nie sprawdza...

Brzmi kusząco... Solidny, kultowy sprzęt z najwyższej półki, dający najwyższej klasy doznania artystyczne za małe pieniądze. Jest haczyk.
Ząb czasu.
Ciężko zdobyć klocki audio w stanie gabinetowym po upływie pół wieku. Drugą sprawą, ważniejszą jest degradacja sprawności części. Kondensatory wysychają, tracą swoje parametry, zastosowane w głośnikach pianki ulegają porowaceniu, miejsca lutów utleniają się oraz przegrzewają podobnie jak płytki i całe moduły.

Jest ryzyko, jest zabawa.
Jeżeli ma się odrobinę smykałki technicznej (lub znajomego elektronika), zdolności handlowych, oraz dużej dozy szczęścia, można przezwyciężyć opisane powyżej problemy i stać się właścicielem prawdziwego kawałka historii audio, miażdżącego 100% oferty marketowej i duży procent tego współczesnego badziewia, oferowanego przez profesjonalne salony audio.
Dla konsumenta chcącego dokonać wyboru powstaje dylemat.
Czy kupić za 3000zł topowy wzmacniacz sprzed pół wieku, czy za tę samą kwotę nowy klocek na raty w Markecie? Moją odpowiedź pewnie już znacie...

Za stosunkowo niewielkie pieniądze można zbudować zestaw grający na poziomie współczesnych kosztujących 50 000 - 100 000 zł. Dodatkowo odkrywa się historię sprzętu, jego genealogię, poznaje losy twórców i konstruktorów, nie wspominając o muzycznej rozkoszy dla której tak naprawdę tyle zachodu.


Infinity IRS Beta źródło: http://bobbyshred.baberuthband.co.uk [skan prospektu firmy Infinity]
H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
5 Comments