Masz Pojęcie? ~Duma~


image.png


Wszyscy jakoś tak organicznie czujemy, że wiemy czym jest duma, jak ją rozpoznać i traktować. Czy jednak jest to prawda? Czy rozumiemy jej mechanizmy i zagrożenia? Przebijmy się wysokopoziomowo przez to pojęcie i zobaczmy co tam siedzi.

Definicja

Duma, zgodnie z podstawowym pojęciem jest stanem zadowolenia z siebie samego z powodu podejmowanych wysiłków czy uzyskanych korzyści. Niesie ona jedna ze sobą dwa przeciwstawne znaczenia. Z negatywną konotacją, duma wiązana jest z nieuzasadnionym, irracjonalnym i nieprawdziwym poczuciem własnej wartości, statusu lub poziomu osiągnięć. Często używana jako synonim pychy. Z pozytywną konotacją, odwołuje się do pełnego pokory poczucia przywiązania do własnych dokonań lub działań, lub dokonań i działań grupy. Taka duma jest produktem niezależnej autorefleksji i poczucia przynależności.

W systemach religijnych, duma jest w znakomitej większości uważana za siedlisko zła, grzechu (judaizm, chrześcijaństwo). Psychologowie uznają dumę, jako złożone uczucie podrzędne, które wymaga rozwoju samoświadomości i ważnych rozróżnień konceptualnych w zakresie językowych interakcji z innymi ludźmi (duma jest rozdzielna od szczęścia czy radości).

Dumę możemy w wyraźny sposób rozbić na dwa typy:

  • Duma jako emocja – co opisaliśmy, po krótce powyżej.
  • Duma grupowa – czyli poczucie dumy wynikające z silnego przywiązania i przynależności do jakiejś grupy (narodu, rasy, grupy etnicznej, mniejszości).

Oczywiście w swojej złożoności, poczucie dumy można kategoryzować na znacznie większą ilość typów, podtypów, rodzajów. Żeby jednak przebić się przez ten gąszcza bez zanudzania formułkami i przepisanymi definicjami z podręczników, przejdziemy do nieco bardziej subiektywnego spojrzenia na to pojęcie.

Dyskusja

Zacznijmy od dumy osobistej. I to takiej uzasadnionej. Bo potrafię sobie wyobrazić całe tłumy ludzi dumnych z tego, że sami nie zrobili nic. Ale o tym za chwilę.

Duma osobista to potrzebne i konieczne uczucie, którego doświadczamy gdy osiągniemy jakiś cel. Uczciwie i przy poniesieniu wysiłku, osiągamy zakładany cel. I czujemy się z tego dumni. Czy to napisanie dobrego tekstu, stworzenie jakiegoś dzieła, czy osiągniecie jakiegokolwiek sukcesu. Jesteśmy z tego dumni, że nam się udało, że zacisnęliśmy zęby i dokonaliśmy tego co było trudne, wymagało czasu i zasobów, poświęcenia i energii. I w końcu to mamy. Taka duma jest uzasadniona, powinna nobilitować nas wobec siebie samych i pchać do kolejnych celów. Niestety często może też nas deprawować, powodować, że osiadamy na laurach. Zwłaszcza gdy cel postawiony i osiągnięty, jest jedyny i w sytuacji gdy zamiast szukać nagrody wewnętrznie, szukamy jej na zewnątrz. Duma osobista jest wtedy wartościowa, gdy pcha nas do kolejnych etapów samorealizacji. Nie wtedy gdy jest ich zwieńczeniem. I nie może być czymś co wpychamy innym w gardła. To musi być osobiste, wewnętrzne. Wtedy ma pozytywny wpływ na nas.

Najgorsze dwa typy dumy, jakie potrafię sobie wyobrazić, to duma „wydumana” i duma cudza.

„Wydumana” duma, to taka, która jest pobudzana wstecznie. W sensie, że robiąc coś, osiągając jakiś efekt, nie czujemy się dumni. Ale po to, żeby się nagrodzić, wbudowujemy dumę w ten, już osiągnięty krok. To sztuczne wywoływanie poczucia dumy jest często w nas wdrukowywane przez innych – „Powinieneś być z tego dumny”, mówią. I jeśli to kupujemy, to zaczynamy odczuwać dumę z czegoś, z czego inni byliby dumni. Czasem wiąże się też to z niecnymi zamiarami lub planami innych. Bo duma taka nas hamuje. Wyobraźmy sobie sytuację, że protestujemy przeciwko czemuś. I udaje nam się zebrać kilka tysięcy osób, które nas popierają. Czy fakt zebrania grupy popleczników do powód do dumy? Czy taki jest cel protestu? Jednak momentalnie pojawiają się głosy – zebrałeś tylu zwolenników – powinieneś być z tego dumny. I na zebraniu tych zwolenników się kończy, bo taka wdrukowana duma hamuje, przesuwa cele, przydusza ambicje. Jeśli ją kupimy. A sprzedawana będzie zawsze. Więc musimy w tym zakresie zawsze być czujnymi i zawsze mieć jasno obrane cele i się ich trzymać. Bo sprzedawcy dumy, często maja niezbyt przychylne intencje. Czasem pojawiają się bez złych intencji, ale i tak szkodzą takimi implikacjami.

Podobnie jest w przypadku dumy cudzej. Ma to miejsce, gdy zaczynamy czuć dumę z powodu akcji, osiągnieć lub czynów, w których nie wzięliśmy udziału. Jako doskonały przykład, można podać dumę historyczna, narodową. Dlaczego mam czuć dumę z tego co zrobiły poprzednie pokolenia? W jaki sposób się do tego przyczyniłem? To wyjątkowo szkodliwe, zwłaszcza dla osób, które nie zagłębiają się w swoje emocje, tylko je odczuwają. Bo w jaki sposób, ktoś ma przebić dumę z wojskowego zwycięstwa kilkuset żołnierzy sprzed stu lat, własnymi osiągnieciami. To niemożliwe. Dlatego poczucie dumy historycznej jest często wykorzystywane w polityce historycznej, która opiera się na zawróceniu spojrzenia obywatela na osiągniecia przeszłości, żeby odwrócić uwagę od przyszłości i działań teraźniejszych. Nie widzę w takim podejściu dobrych cech.

Na pewno pojawią się głosy, że duma grupowa czy cudza jest czymś innym niż osobista, ta uprawniona. Tylko, że rozpozna ją ktoś, kto się w te emocje zagłębi, dokona autorefleksji, nauczy się te emocje rozróżniać. Dla pozostałych (a są oni niestety w większości), te typy dumy będą tożsame i przez to, czyny cudze i historyczne, będą szczytem nie do osiągnięcia, emocjami nie do przebicia. Co zabija ambicję i niweluje do zera nagrodę dumy osobistej za własne działania.

Jak uważacie? Czy powinniśmy czuć dumę z cudzych osiągnieć? Czy to dobre, że czujemy się dumni na zawołanie a nie z własnych osiągnieć? Dajcie znać w komentarzach, bo temat tylko drapnąłem.



FOOT.png


H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
4 Comments