Kiedy trafiłem na ten fragment uśmiechnąłem się w myślach do Terrego Pratchetta bo chociaż nie ma go już wśród nas, to jego książki dalej uczą, bawią i zaskakują czytelników swoją ponadczasową, życiową wymową.
Terry napisał prawdę. Takie dziewczyny istnieją... Znam właśnie TAKIE dziewczyny. Spotykam je podczas każdej wizyty w schronisku. Pracuję z nimi w stajniach i na padokach, rozmawiam o koniach , psach, kotach i codziennym życiu.
Ubrane w militarne ciuchy, flanelowe koszule albo kolorowe bluzy , często po całym dniu brudne od kurzu, ziemi i błota. Uśmiechnięte w ciężkich wojskowych butach z rozpuszczonymi w nieładzie włosami, biegają po błotnistych padokach i stajniach obdarowując swoją uwagą, słowami, dotykiem i miłością konie.
Gotują i przecierają warzywa dla tych końskich staruszków, które już zęby straciły i dla starej owieczki Marty, która już 11 lat mieszka w schronisku. Kiedy przyjeżdża weterynarz noszą za nim torby z lekami i strzykawki ze szczepionkami opowiadając co jest nie tak z ich ukochanym schroniskowym koniem.
Każda z nich ma swojego ulubieńca, każda z nich troszczy się o niego i podczas obchodu po stajniach i padokach dzieli się z weterynarzem swoimi obawami o zdrowie swojego konia. :) Trzymają kroplówki, uspokajają konie, wcierają im maści w chore nogi, czyszczą je i dokarmiają ćwiartkami jabłek czy też kawałkami marchewki. Wkładają w to tyle miłości ile tylko jest zdolne dać ludzkie serce.
W stajniach machają widłami rozkładając słomę i siano w boksach, czyszczą poidła i wyprowadzają konie. Rozwożą po padokach i zagrodach trawę i siano dla krów, kóz i owiec.
W porze karmienia biegają z taczkami rozwożąc owies by wszystkie na czas nakarmić, podać witaminy i oddzielnie przygotowywane karmy dla tarowych staruszków i koni na specjalnych dietach. Zajmują się całym zwierzyńcem w schronisku, karmią koty, owce, krowy, świnki, kaczki, gołębie, kucyki osiołki i kozy. Tara to nie tylko konie :) To cały zwierzyniec!
Karmią i wyprowadzają na spacer schroniskowe psy dbając by każdy dostał należną mu porcję pieszczot, zainteresowania i głaskania.
Często pomagają w ciężkich pracach budowlanych, przy budowie nowych padoków, rozstawianiu ogrodzeń na pastwiskach, remontach pomieszczeń socjalnych i stajni w schronisku, czyszczeniu i malowaniu boksów dla koni.
Dlaczego to robią? Nie mają z tego kasy, sławy, dyplomów, medali ani publicznych wyrazów uznania. Spędzają swój wolny czas w schronisku na końcu świata... Myślę, że odpowiedzią jest jedno słowo MIŁOŚĆ.
Myślę, że natura kocha równowagę i kiedy na jednej szali kładzie okrucieństwo, egoizm i zło tego świata na drugiej układa miłość, bezinteresowność i empatię. Każdy z nas w życiu podejmuje wybory, do której szali dorzucić się swoimi uczynkami i wyborami jakich codziennie dokonujemy zmagając się z życiem.
Zdjęcia
Dagmara Lelek
Han Ster
Justyna Lach
Fundacja Tara