Kos
Na gałęzi siedzi sobie...
Albo nie!
"Ja nic nie robię? Wilki... ja ich całą zgraję..."
To już było!
Konopnicka o to dbała.
Ja o kosie chciałem!
Co to na gałęzi
siedzi
w nosie
dłubie?
Nie!
Na uwięzi!
W klatce rzęzi!
Mi
Mi fa sol
Wesprzyjmy kosa
Weź nerwosol
I zaśpiewaj czysto
Z kosem
Wyszło? Nie? Nie czysto!?
Cz
Teraz czysto?
Nie?
Czknij! Odetchnij.
Cztery razy westchnij
Czopka zażyj
Nie doustnie!
Na
Na kanapie sobie zasiądź
Lecz ostrożnie, czopek!
Nie sądź
Że z kanapy śpiew twój czyściej się rozlegnie z kosem
Wstań
Wszak ci wszyscy pawarortti, karuzowie i bocelli
Na stojaka trele wyli
Pod batutą rozczochrańca
Co nie tylko kijem macha,
Lecz przewraca popaprane
Ink
Inkiem strony,
Które niegdyś śnieżnobiałe
Teraz ufajdane
Kropkopismem i muzykom, im jedynie
Zrozumiałe.
Wizy
O czym to ja...?
Ach, o śpiewie!
I o kosie, co to zamiast śpiewać rzęzi, (tu dopisałbym "gałęzi", lecz nie mogę częstochowską modą się zawęzić!)
O czym to ja...?
Ach, o kosie co to
W klatce siedzi i o bożym świecie nie wie
Sakwojaże???
Niepotrzebne przy tym śpiewie!
Zagraniczne mu włajaże
Nie postaną
W głowie kosiej, co to analizy
dokonuje.
Nie mam wizy! Konstatuje...
I nie będę jak ci inni
te śpiewaki,
te kukizy,
te mądraki,
podróżować zagranicznie :-(
Cja
I w wakacje
W klatce siedzę...
Kiedy cała biurokracja
Wakacyjnych planów snując ciągi
nie wie,
że w besiedem galaktyce
pozbawieni gazociągów
dziwolągi
tyłkiem trzesąc szepcą modły:
"bo-fe-nicja", "bo-po-licja", "bo-ba-nicja!"
pietra mają,
Dziwu ni ma! Tam grasuje
ich Kosmiczna Inkwizycja!