Absurdy koszykarskiego świata

Kilka miesięcy temu zacząłem uczęszczać na kurs sędziego koszykówki, gdyż od kilku lat było to moim marzeniem.
Ucząc się dogłębnie wszystkich przepisów, człowiek kompletnie inaczej patrzy teraz na sytuacje meczowe.
Chciałbym dzisiaj przedstawić śmieszną (mam nadzieję) anegdotę na temat mojej kontuzji, w której będą zawarte smutne realia małego klubu oraz naszego państwa, w którym koszykówka jest zlewana ciepłym moczem.

Historia działa się prawie 10 lat temu (kurde, nie wiedziałem, że to aż tak dawno temu było :D). Grałem mecz ligowy w Bydgoszczy.

Przechwytuję piłkę, mam czystą drogę na kosz. Za mną biegnie przeciwnik, który w momencie, kiedy wchodzę w dwutakt, podcina moją nogę. Upadam, sunę po podłodze i uderzam głową w ścianę (mała sala, nie było materaców). Lekko zamroczony wstałem o własnych siłach, więc gra nie została przerwana. Pomijam fakt, że powinien zostać odgwizdany na mnie faul niesportowy, nawet jeśli przeciwnik zrobił to przez przypadek.
Biegnę więc do obrony trzymając się za głowę, bo pomimo adrenaliny czuć ból. Po akcji przeciwników jest czas dla naszej drużyny. Siadam na ławce, odkręcam wodę, patrzę na dłoń, a ona jest cała we krwi. Przerażenie w oczach, ciśnienie od razu do góry (mdleje na widok swojej krwi). Dotykam palcami głowy, a tam dziura, heh. Miałem wrażenie jakby mi przestrzelili głowę kałachem. Dotykanie dwóch płatów skóry mając 10 lat nie jest czymś szczególnie przyjemnym. Teraz dotykanie palcami dwóch płatów skóry jest bardzo ciekawą rzeczą...

Wracając... Ja łzy w oczach, trener wkurzony, mój tata podobnie... Muszę teraz przerwać i dodać:
Na każdym meczu ligowym, nawet dziecięcym, musi być obecna opieka medyczna. Mają oni takie dosyć duże torby ze wszystkimi potrzebnymi do pomocy rzeczami, ale nigdy nie z tymi, które akurat są niezbędne. Oczywiście trener szybko idzie do tej pseudo-pielęgniarki...
Idzie babeczka w wieku blisko emerytalnym tym swoim spokojnym, dostojnym krokiem, bo wcale jej się przecież nie spieszy. Sprawdza głowę i po chwili stwierdza, że rozcięta. No shit, Sherlock.
Wraca się z powrotem na swoje miejsce, bo przecież nie zabrała tej jebanej torby i przychodzi ponownie. Szuka w tym swoim magicznym kuferku medyka bandaża... Po chwili mówi, że ten bandaż będzie za krótki. Ona musi pójść do gabinetu pielęgniarki (mecz był rozgrywany w szkole). Chuj z tym, że łeb mi krwawi, po co kłaść chociażby jakiś gazik.

No więc idę z nią do tego gabinetu, a ona zauważa, że przecież nie ma klucza. I o kurde, co teraz? Jak my sobie poradzimy? Moja myśl w tym momencie, mimo jakichś 10 lat na karku mogła być tylko jedna. "Ja pierdole". W takiej sytuacji opatrzyli mnie dzięki apteczce z samochodu.
Myślicie, że to koniec absurdów? :) 

W małych klubach bardzo często rodzice jeżdżą na mecze wyjazdowe, zabierając przy tym całą drużynę w kilka samochodów. Tym razem nie było inaczej. Co zrobić w takiej sytuacji?
Nikt nie może mnie zawieźć do szpitala, bo drużyna gra jeszcze mecz, a po meczu nie miałby ich kto zawieźć do domu. Przecież musieliby czekać kilka godzin, znając polski SOR.
W związku z tym, musiałem czekać do końca meczu, aż się chłopacy w szatni umyją, przebiorą, wszyscy będą gotowi i możemy jechać do szpitala... A nie, czekajcie. Jesteśmy 50 km od domu, ja dojeżdżam jeszcze dodatkowo do klubu z mojego miasta jakieś 20 km, więc najpierw musieliśmy jechać do klubu, zostawić ziomków i dopiero do szpitala w moim mieście.

Ciekawe jak wyglądałaby taka sytuacja na froncie?

Żołnierz w Afganistanie dostaje kulkę w nogę, czołga się gdzieś tam o własnych siłach w bezpiecznie miejsce, przybiega medyk. Patrzy... i mówi: "No kurwa, ziomek. Przestrzelona"... Ale nie bój nic, zaraz Ci to opatrzę, jeszcze będziesz tańczył bez protezy na weselu... Ty, cholera... Zostawiłem bandaże w korytarzu, jak jedliśmy u tego Abdula. No chuj. Będziesz musiał trochę poczekać, bo chłopacy jeszcze walczą, a teraz żaden helikopter nie przyleci.


Sytuacja skończyła się tak, że jak mnie zobaczyli, to od razu do szycia i przerwę miałem do końca sezonu.
Po latach śmieję się z tego, tak jak teraz, próbując opisać to w lekko stand-upowym stylu, ale patrząc z perspektywy przepisów (szkoda, że wtedy ich tak nie znałem), klub w którym był mecz, powinien dostać karę, a pielęgniarka zakaz wykonywania zawodu.
Tworząc ten post, chciałem sobie uzmysłowić - w perspektywie bycia dobrym sędzią - jak ważne jest poprawne ustawianie się na boisku i poruszanie, aby nie pominąć takich fauli oraz starałem się sprawić, chociaż przez chwilę uśmiech na Waszych twarzach.
Jeżeli uraziły kogoś przekleństwa to przepraszam. Osobiście uważam, że forma takiego monologu jest zabawna. Enjoy!


Źródło zdjęcia

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
5 Comments