"Legalna" kradzież

Witam!

Parę dni temu byłem w popularnym markecie, którego nazwy nie wymienię, bo mi nie zapłacili (czekam na propozycje :D). Stoję przy kasie i kupuje jakaś kobieta. Podaje kasjerowi jogurt i mówi, żeby skasował i wyrzucił. On chyba nie zrozumiał, ale zauważył, że cieknie, więc chciał jej dać jakiś woreczek. Kobieta odmówiła i powiedziała, że jej spadł i prosi skasować i wyrzucić. Osobiście przeżyłem taką sytuację pierwszy raz i trochę mnie to zszokowało. Ludzie jeszcze potrafią być uczciwi.

Jakby nie patrzeć, to uszkodzenie towaru i nie zapłacenie za niego podchodzi pod kradzież. A ile razy możemy zauważyć w sklepach właśnie otwarte jogurty, bochenki chleba, itp.? Nie jest to jakaś częsta sytuacja, że w każdym sklepie i na każdym kroku walają się popsute produkty, ale myślę, że każdy to widział. Trzeba też wziąć pod uwagę, że w sklepie nie przebywamy zbyt długo, a pracownicy go sprzątają, więc tych incydentów może być multum. W związku z tym uważam, że postawa tej kobiety jest godna podziwu.



Odniosę się znowu do kart, bo od razu nasuwa mi się taka myśl. W Empiku swego czasu było bardzo dużo talii kart (też mi nie zapłacili, ale to akurat istotne). Notorycznie kiedy przychodziłem, jakaś talia była otwarta. Okej. Dla mnie, jako użytkownika kart była to okazja na przetestowanie jakiejś talii zupełnie za darmo. Karty nie były zazwyczaj jakoś bardzo zniszczone, ale często kilku brakowało. Ja pierdole. No jakim trzeba być idiotą, żeby podkradać pojedyncze karty z talii, bo kilka nam się zniszczyło albo zgubiliśmy. Dla mnie jest to nie do pomyślenia. Też sam fakt otwarcia tej talii powoduje, iż nikt już jej nie kupi.


Zastanawiałem się wtedy, co się z takim produktem dzieje. Zapytałem, czy może ktoś ma znajomego w Empiku i czy może sprzedają taką talię taniej. Niestety nie ma takiej opcji, a jeżeli produkt jest otwarty, to koszty potrąca się pracownikom. Tu własnie chodzi o Empik, bo wiem, że w niektórych sklepach po prostu wliczają to w straty. Jedna talia u nich akurat kosztuje w granicach 20 - 40 złotych. Koszty podzielone na x pracowników nie są może duże, ale mentalny fakt jest zupełnie inny... To jest kradzież.


Rozmiar ma znaczenie

Jak to w życiu. Niestety tak jest.
Przy uszkodzeniu cudzego samochodu, ciężko jest raczej uciec, bo szkoda jest zazwyczaj mocno widoczna.
Mimo to, wiele osób, które źle zaparkują - uciekają, nic sobie z tego nie robiąc, byle nie zapłacić...
A niestety za błędy trzeba płacić.
Sam miałem taką sytuację, kiedy zaparkowałem na parkingu przed galerią, a po przyjściu było przerysowane, jakby ktoś śrubokrętem przejechał. I niby sprawa ma się łatwo, bo na takich parkingach są kamery. Okej...



Więc idę do właściciela (galeria jest mała, więc nie ma ochrony, chociaż jak teraz o tym myślę, to jest to bardzo dziwne). Właściciel może mi udostępnić nagrania z kamer, ale jutro, bo tata ma kody do alarmów i ja nie znam, a zaraz zamykamy. Więc kulturalnie zadzwoniłem po policję. Przyjechali, obejrzeli. No przerysowane.
Kurwa, jakbym nie zauważył...
I teraz w czym tkwi problem.
Policja takiej osoby nie może ścigać, gdyż parking galerii jest terenem prywatnym, a nie drogą. Jeżeli dostarczę nagrania z kamer, to mogą mi jedynie pomóc ustalić właściciela samochodu, który to zrobił, ale oni go nie mogą ścigać. Jeżeli nie będzie chciał zapłacić, to mogę złożyć pozew cywilny na tę osobę. Państwo w państwie. Mają dowód i nie mogą nic zrobić.



Wracając do przedmiotów...

Jak w sklepie typu rtv - agd zrzucicie telewizor, to musicie za niego zapłacić. To jest normalne, ale też rozmiar przedmiotu jest taki, że ciężko nie zauważyć takiego incydentu.
Kiedy są to już np. myszki albo słuchawki - często można zauważyć popsute produkty.
Albo brakujące przyciski na klawiaturze...
Co ktoś miał w głowie, kradnąc literkę s czy k, to nie zrozumiem.

I niestety im mniejszy przedmiot tym gorzej, więc postawa tej pani naprawdę mnie zdziwiła.


Co sądzicie o takich sytuacjach? Też uważacie, że to kradzież?

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
8 Comments