"Narcos"(2015 - ...) - recenzja

Dowódca największej organizacji przestępczej lat 80-tych Pablo Escobar zasłynął tym, że nie miał żadnego problemu, by paradować przed światem z własnym majątkiem i wielką władzą. Ale gdy trzeba było, siódmy co do najbogatszych ludzi świata podróżował taryfą, wybierając takie komfortowe miejsce jak bagażnik. Ten nieustająco wpleciony w fabułę kontrast to chyba największa zaleta tej niezwykle wciągającej od pierwszego kadru produkcji telewizyjnej.

1.jpg

W tym serialu najbardziej denerwujące i jakże życiowo prawdziwe jest to, że zdajemy sobie sprawę, że oglądamy psychopatę i mordercę, zapatrzonego na utrzymanie własnego biznesu . I co? I go szanujemy. Nikt mu nic w życiu nie dał, sam zbudował własny biznes, który tak mocno wstrząsnął w owym czasie całym kontynentem. Twórcy serialu w doskonały sposób pokazali starą prawdę, że od zwyczajności do szaleństwa dzieli nas mały krok. Przyglądając się kolejnym ekscesom ludzi z kartelu z Medelin widzimy paletę niemal wszystkich emocji, które towarzyszą na co dzień ludziom władzy. Dobro i zło definicją się na nowo. Bo czy gangster i jego ferajna może dokonując takich aktów przemocy jak wysadzanie budynków, mordowanie cywili czy też realna destabilizacja państwa może liczyć na pobłażliwość ulicy? Jak najbardziej… Zwłaszcza jeżeli owa ulica uczestniczy przy podziale zysków z międzynarodowego biznesu.

12916348_10208801541260934_5818608064496123499_o.jpg

Narracja w „Narcos” przypomina działanie kokainy. Widz dostaje dawkę, która wprowadza go w stan euforii. Przypływają do niego moce, które powodują zanik odczuwania przykrych wrażeń. Kibicuje tym złym, wie, że marnie skończą, ale jednak nie chce by główny bohater i jego świta zginęli, gdyż… skończy się przyjemność oglądania. Tak odważnych i bezkompromisowych, ale jednocześnie przemyślanych i zajmujących odbiorcę seriali nie ma zbyt wiele. Naprawdę warto obejrzeć. Doskonale wpisuje się w "złotą erę seriali"!

Zwiastun pierwszej serii:

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
6 Comments