Historia pewnej hiperlapsy

IMG_5080.jpg

Czasem warto być kombajnem. Nie koncentrować się tylko na jednej dziedzinie, ale mieć umiejętności wykraczające poza to, w czym się specjalizujemy. Takie podejście bywa bardzo przydatne. Pozwala samodzielnie wykonać coś, nad czym w innych warunkach musiałby pracować cały sztab ludzi. Przekonałem się o tym tworząc ostatni teledysk, który w dużej części jest hiperlapsą.

Włożyłem w to ogrom pracy. Musiałem skomponować utwór, nagrać wokal, zmiksować dźwięki, opracować koncepcję teledysku, przejść połowę miasta, zrobić tysiące zdjęć i na końcu wszystko zmontować. Zamysł przewidywał udział modelki i był to jedyny czynnik niezależny. Czy się udało? Każdy niech oceni sam.

Hiperlapsa wymaga dużo pracy i cierpliwości. Timelapsę można zautomatyzować, położyć aparat w jednym miejscu i ustawić, by pstrykał zdjęcia w jakimś odstępie czasowym. Z hiperlapsą byłoby to jednak trudne do wykonania, bo oprócz ruchu otoczenia dochodzi tutaj ruch samego aparatu. W grę wchodzą nie centymetry, ale zwykle kilkadziesiąt metrów. Trzeba więc zainwestować w statyw, wycelować obiektyw w jeden punkt i po zrobieniu każdego zdjęcia przesunąć konstrukcję o kilka centymetrów. Koncepcja, którą przyjąłem, była szczególnie wymagająca. Dochodził tu bowiem ruch modelki i to ona w wielu kadrach była punktem odniesienia. Wartość jej przesunięcia musiała zatem odpowiadać przesunięciu statywu.

Chciałem pokazać Tarnów w sposób intrygujący, zza pleców długowłosej dziewczyny. Niestety było to możliwe tylko tam, gdzie jezdnia była prosta. Wszelki nierówny bruk niweczył mój misterny plan. Kilka miejsc udało się jednak znaleźć, a ślimaczy spacer przez miasto wywoływał zaciekawienie. Najczęściej pojawiające się pytanie to, dlaczego fotografuję plecy. Stefi Koncewicz, która podjęła się tego wyzwania, wykazała się niebywałą cierpliwością. Zrobiła łącznie ponad 3 tysiące małych kroków. Dużych nawet nie liczę.

IMG_5431.jpg

Niestety nie wszystkie ujęcia znalazły się w hiperlapsie. Najbardziej szkoda mi zdjęć zrobionych w Parku Strzeleckim. Ktoś zepsuł światło i wyszło jak wyszło. A szkoda. Bo widok osobliwy. Po prawej - Mauzoleum Ojczulka Bema. Po lewej (w oddali, przy barierce) - żywa legenda: człowiek-gołąb, pseudonim "Piórko" vel "Generał", dowódca naczelny tarnowskich gołębi.

Sporo kadrów przeszło jednak pozytywną weryfikację. I tak oto w czerwcu 2017, po roku "dłubania", udało mi się w końcu zmontować hiperlapsę. Mogę więc dziś śmiało powiedzieć (parafrazując Misia): to moje, przeze mnie wykonane i to nie jest moje ostatnie słowo!

IMG_4956.jpg


Artykuł napisany w ramach tematu trzeciego 19. edycji Tematów Tygodnia.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
24 Comments