[RIPOSTA] Nowy hardware dla dzieci Bożych: chrześcijaństwo i transhumanizm

744px-Transhumanism_h+_2.svg.png

Użytkownik @assayer w swoim tekście, zaczął od dość silnego i nieuzasadnionego przypisania afektów zwolennikom transhumanizmu:

Transhumaniści nie znoszą tego, co ludzi krępuje i więzi. Nie akceptują nawet nieuchronności śmierci.

Pomijając jednak to wejście w domniemane i "znane" autorowi emocje bliżej nieokreślonych transhumanistów, cały tekst opiera się na tezie, że ten prąd, ruch intelektualny zasadza się na buncie przeciwko ograniczonej naturze człowieka. Zwłaszcza jednostronne przeciwstawienie transhumanizmu chrześcijaństwu i wyraźnie nacechowane stronniczością, nazywanie gnozy herezją. Odejdźmy jednak od formy, jaką posługuje się @assayer.

W moim odczuciu, chęć poprawy kondycji ludzkiej i pokonania ograniczeń nie są jednoznaczne z buntem. Postęp, rozumiany szeroko, zasadza się na tych założeniach. Różnica pomiędzy klasycznym podejściem do rozwoju i postępu, a transhumanizmem, polega na tym, że w tym drugim nacisk położony jest na samą istotę ludzką. Nie na narzędzia i systemy zewnętrzne, które pomagają człowiekowi, tylko na samego człowieka.

Więc transhumanizm nie jest jakimś egzotycznym wytworem autorów science-fiction, czy buntem, tylko naturalną konsekwencją dążenia człowieka do pokonania własnych ograniczeń. A to robimy od tysiącleci, od momentu ujarzmienia ognia.

Jak do tego ma się chrześcijaństwo? To zależy czy spojrzymy na nie jak na system religijny, czy jak na filozofię.
Religie zawsze celowały w zniewolenie człowieka, w żerowanie na jego naturze i kontrolowanie zachowań czy myśli. Więc systemy religijne będą i przeszłości były, oponentami zmian, które poszerzają zdolności człowieka. Zwłaszcza w zakresie głębszego zrozumienia i przekraczania własnych ograniczeń.

Natomiast same idee czy filozofie nie podlegają zagrożeniu wobec zmian. Zmiany mogą wymuszać ewolucję idei. Zwłaszcza zmiany kondycji człowieka, który jest twórca i nośnikiem tych idei. Więc chrześcijaństwo, jako filozofia nie musi się obawiać transhumanizmu. Może i powinno dyskutować w kwestiach moralnych oraz prowadzić wewnętrzną debatę, o kierunku, w jakim popchnie tę ideę nadchodząca lub prognozowana zmiana. Bo jeśli spojrzymy na idee chrześcijaństwa, to transhumanizm nie musi być z nią w konflikcie. Jezus postuluje pokonanie śmierci, nakłania do naśladownictwa jego osoby i zapowiada, że to naśladownictwo zaprowadzi nowy porządek. I patrzeć w ten sposób – transhumanizm jest bliższy chrześcijaństwu niż mogłoby się komukolwiek wydawać. Jednak trzeba zdjąć kajdany religijnej nadbudowy na filozofii Jezusa.

Transhumanizm jest już faktem. Technologie wearable, Internet of Things, VR i AR, sztuczne inteligencje, nawet blockchain, czy wszelkie implanty, protezy – są krokami zbliżającymi nas do czasu, gdy będziemy mogli załadować naszą świadomość do maszyny i jako postludzki byt cyfrowy, kontynuować lub rozszerzać naszą egzystencję, niezależnie od ograniczeń ciała. Niesie to za sobą wiele problemów etycznych, pytań o to, czy nie zatrzyma to pogoni za postępem (brak ograniczeń czasowych może prowadzić do stagnacji), jednak są to pytania nie o to, czy to nastąpi, tylko czy będziemy na to gotowi. I odnoszę wrażenie, że dyskusja powinna objąć wszystkich, także tych, którzy dziś zwolenników transhumanizmu nazywają „antychrystami”.

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
10 Comments