"Nigdy na to nie patrzyłem z tej strony..." Góry- Pasja czy Obłęd?

Nigdy na to nie patrzyłem z tej strony...

Zawsze zastanawiało mnie to, co kieruje ludźmi takimi jak Tomasz Mackiewicz czy Adam Bielecki gdy wchodzą na ośmiotysięczniki, wystawiając swój organizm na wielki wysiłek i swego rodzaju test. Dobrze wiedzą o konsekwencjach jakie mogą ponieść na takich wyprawach, utrata palców, nosa, wzroku a nawet śmierć. Nigdy nie potrafiłem tego pojąć.

Początki:

Swoją przygodę z górami zacząłem jakieś pięć lat temu. Od razu zacząłem chodzić bardzo intensywnie, nawet do tego stopnia że potrafiłem tygodniowo robić ponad 100km na górskich szlakach. Po roku nabijania kilometrów w poziomie, postanowiłem zacząć też pokonywać długości w pionie, wspinaczkę. Wtedy coś we mnie pękło, z każdym kolejnym wyjściem chciałem robić kolejne i kolejne bez opamiętania. Wybierałem coraz trudniejsze przeszkody, stawiałem sobie coraz trudniejsze do zrealizowania cele. Wychodziłem w góry w coraz trudniejszych warunkach, zimą nawet przy temperaturach -38°C. Moje pomysły były coraz bardziej szalone.

Dlaczego?:

Przy pokonywaniu własnych barier w górskich wędrówkach i podążaniu do perfekcji pojawia się pytanie "Dlaczego?" , "Po Co?" I w tamtym momencie zacząłem się sam nad tym zastanawiać. Dlaczego w ogóle ja to robię? Wiem że lubię pokonywać własne słabości, Ale w niektórych przypadkach wracałem z wypraw chory lub przemarznięty lub skrajnie zmęczony. Po co do diabła ja to robię? Może chce tym coś osiągnąć? Coś udowodnić? Nie wiem.... co raz trudniej odpowiadać mi na pytania od rodziny i przyjaciół, "Nie boisz się?", "Gdzie tym razem jedziesz ?". Nieraz bywało tak ze wyjeżdżałem o 1 w nocy w góry nie mając żadnego planu. Dopiero po drodze wymyślałem gdzie w ogóle chce iść, co tym razem chce zdobyć.

Hobby, czy już może obłęd?:

Z każdym kolejnym zdobytym szczytem lub pokonana droga wspinaczkowa strach mijał. Jak kiedyś miałem taki lęk wysokości że bałem przejść się przez wiadukt w mojej miejscowości, tak teraz potrafię bez chwili zawachania stanąć przy 300 metrowej przepaści. Co najdziwniejsze, nie sprawia mi to strachu, tylko jakąś dziwną przyjemność, satysfakcję... Gdy mam przed sobą przepaść pojawia mi się na twarzy uśmiech. Lecz nie wiem dla czego, przecież staje w obliczu czegoś co może mnie zabić... Dobrze o tym wiem lecz jednak coś we mnie pęka i nieraz mam tak duża ochotę pojechać w góry i wspiąć się na jakiś szczyt, że biorę wolne w pracy i na drugi lub nawet ten sam dzień jestem w górach. Właśnie w tym momencie uświadamiam sobie co widzą takiego w ośmiotysięcznikach himalaiści. Widzą w nich siebie... Idą tam tylko dlatego że coś ich do tego zmusza i nie jest to żadna osoba trzecia. Przy tak ekstremalnych warunkach jakie panują powyżej 8000m człowiek staje twarzą twarz z samym sobą, pokonuje samego siebie I sprawia mu to dziwna Ale bardzo ogromną satysfakcję... można nazwać to chorym urojeniem, obłędem lub nawet wariactwem, sam tak to nazwałem... Lecz w pewnym momencie w człowieku coś pęka i musi...

spiti-2792127_1920.jpg

Warto na to spojrzeć z tej strony, strony dziwniejszej a nawet strasznej. Można sobie uświadomić co adrenalina i strach może zrobić z człowiekiem, jest to pewien rodzaj uzależnienia. Może kiedyś uda mi się załapać na wyprawę na ośmiotysięcznik, będę się starał jak najbardziej tylko potrafię. Niestety marzenia się nie spełniają... tylko trzeba je spełniać. Moim marzeniem właśnie jest zdobyć chociaż jeden z ośmiotysięczników.

Najtrudniej w tym wszystkim jest wytłumaczyć rodzinie i znajomym dlaczego się to robi, lecz są 2 typy ludzi, ci którzy pytają i ci którzy rozumieją...


Zdjęcia:
https://pixabay.com/

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
4 Comments