Czy wolno nam nie wspierać pracy w niedziele?

Przeciwnicy pracy w niedziele, zatroskani o pracowników, którzy (gdyby nie ich sytuacja ekonomiczna) akurat ten dzień tygodnia o wiele chętniej niż inne poświęciliby na coś innego, powinni dobrze się zastanowić, czy polityczne zakazy są środkiem zgodnym z ich wartościami.

Osoby śledzące ten profil pewnie wiedzą, że jestem przeciwny temu, by ktokolwiek mógł narzucać pokojowym jednostkom swoje zadnie siłą. Ponadto uważam, że osoby aspirujące do pouczania innych powinny w pierwszej kolejności świecić własnym przykładem i żyć zgodnie z promowanymi przez siebie wartościami.

Wspomniani wyżej przeciwnicy pracy w niedziele powinni przede wszystkim sami nie korzystać w tym dniu tygodnia z żadnych usług wymagających pracy "uciskanych" według ich wizji pracowników oraz unikać - również w inne dni tygodnia - wspierania ich pracodawców.

Ludwig von Mises w książce Biurokracja napisał:

[K]apitalistyczny system produkcji stanowi gospodarkę demokratyczną, w której każdy grosz daje prawo głosu. Konsumenci to naród suwerenny. Kapitaliści, przedsiębiorcy oraz rolnicy są mandatariuszami tego narodu. Jeśli przestają go słuchać, lub jeśli nie uda im się wyprodukować, najmniejszym możliwym kosztem, tego czego domagają się konsumenci, tracą swój urząd. Ich zadanie polega na służeniu konsumentowi. Zysk i strata to instrumenty, przy pomocy których konsumenci dzierżą mocno w cuglach wszelką działalność gospodarczą.

cytat z Misesa.jpg

To celne spostrzeżenie przypomina o tym, że rynkowe interakcje dają nam możliwość wspierania przedsiębiorców działających zgodnie z naszymi wartościami i nie wspierania tych, których wartości nam nie odpowiadają. Przeciwnicy "zmuszania" (dobrowolna umowa między pracownikiem a pracodawcą nie jest oczywiście zmuszaniem) do pracy w niedziele mają zatem doskonałe narzędzie do promowania swoich wartości - jest nim rynek, na którym mogą odpowiedzialnie głosować swoimi pieniędzmi, sprawiając na przykład, że otwieranie sklepów w niedziele staje się mniej opłacalne. Przy wysokim poparciu głosujących konsumentów, właściciele sklepów mogą przyciągać ich dopasowanym do ich wartości "programem wyborczym", tj. reklamować swoją działalność tym, że zamykają swój sklep w niedziele (lub sami stają tego dnia za ladą). Nie wymaga to żadnego zakazu - wystarczy odpowiednio duża popularność wspomnianego poglądu i konsekwentne działanie wyznających go konsumentów.

Wprowadzane przez polityków ograniczenia handlu lub innej pracy w niedziele mają natomiast to do siebie, że wymagają pracujących w niedziele funkcjonariuszy i inspektorów (np. Państwowej Inspekcji Pracy), którzy będą tego dnia egzekwować przepisy i pilnować pracodawców. Co więcej, ich praca finansowana jest z podatków, więc przeciwnicy pracy w niedziele są zmuszani do wspierania swoimi pieniędzmi odpowiedniego organu państwa - czyli pracodawcy, który działa sprzecznie z wyznawanymi przez nich wartościami.

Do takich absurdów dochodzimy, gdy dobrowolność przestaje być podstawowym kryterium oceny relacji międzyludzkich. Dobrowolnie zawierane umowy stają się "zmuszaniem do pracy", a walką z tym "zmuszaniem" zajmuje się państwo - instytucja nie tylko "zmuszająca" (zgodnie z tą retoryką) swoich funkcjonariuszy, ale również realnie zmuszająca wszystkich podatników do finansowania tego "zmuszania".

Na rynku, w relacji z prywatnymi podmiotami możemy zdecydować, że nie będziemy wspierać pracy w niedziele, jeśli się jej sprzeciwiamy. Działalność państwa sprawia jednak, że ostatecznie tego wspierania nie unikniemy.


Dziękuję za uwagę. Zapraszam do komentowania, głosowania i udostępniania. Polecam również obserwowanie mojego profilu.

Moje inne wpisy o podobnej tematyce:

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
15 Comments