Cardistry, muzyka, NBA, pęknięte płuco i zwierzęta, czyli mój alfabet!

Dzień dobry, witam!
Tydzień mnie nie było na Steemit, a tu taka fajna akcja od @sisters.
Bardzo przyjemnie czytało mi się posty innych, więc postanowiłem napisać i swój. Zapraszam! :D


A jak Anna i Andrzej

Imiona moich rodziców - nie trzeba wyjaśniać. :D


B jak Bóg

Wiem, że nie wszyscy są tutaj przychylni do Kościoła, ale ja nie chcę wypowiadać się na te tematy. Powiem jedno: Kościół to nie Bóg. Oczywiście. Kościół pisany wielką literą odnosi się do wspólnoty religijnej i wiary w jedynego Boga, ale jest też kościół "mały", jako budynek oraz jako powszechnie uznawana lub nie instytucja.
Wiara w Boga nie polega tylko na chodzeniu do kościoła, więc chciałbym jedynie podkreślić, że można nie lubić jakiegoś księdza, nie lubić instytucji, a dalej można wierzyć w Boga.

A jaka jest moja sytuacja?
Od ponad 12 lat jestem w Liturgicznej Służbie Ołtarza, przechodząc od najniższego szczebla, czyli kandydata na ministranta do najwyższego - lektora (u nas w parafii nie ma np. koncelebransów). Dało mi to niezliczone ilości wspaniałych chwil, ale też i trudnych, bo to co widzą ludzie, a to co wykonujemy to często ciężka i stresująca praca.
Ludzie chcą przeżywać różnego rodzaju święta, robić filmy, zdjęcia i emocjonować się, jak to wszystko pięknie wygląda, ale to służba liturgiczna czuwa nad wszystkim od strony "technicznej", że tak zażartuję.
Historii z kolęd byłaby masa, a dzięki temu równie duża ilość śmiechu, więc nie będę o tym dzisiaj pisał.


C jak Cardistry

Ci, którzy śledzą mojego bloga od początku istnienia wiedzą, że zajmuję się efektownym tasowaniem kart, które profesjonalnie nazywa się właśnie cardistry. Pisałem o tym kilka postów. Tu, tu, tu, tu oraz tu i tu. To wspaniała rzecz, która w Polsce i generalnie w Europie dopiero raczkuje. Mimo, że mój skill nie jest zbyt wysoki przez częste wybijanie palców i brak czasu, to udało mi się założyć największą grupę na FB w Polsce o nazwie Cardistry & Iluzja, gdzie staram się rozwijać ten "sport".


Ć jak ćwierćnuta

Od dziecka lubiłem muzykę. Usypiałem podobno przy muzyce klasycznej i zamiłowanie do tej muzyki pozostało mi widocznie do dzisiaj.
Lubię jednak każdy gatunek muzyki i doskonale do tego pasuje moje powiedzenie: Słucham tego, co wpadnie mi w ucho. W związku z tym, nie ograniczam się do kilku gatunków i słucham wszystkiego, co po prostu jest fajne, a czy gra to Popek, którego nie lubię albo jakiś inny Behemot, to uważam, że każdy ma coś do zaoferowania.

Uczyłem się grać sporo lat na gitarze. Najpierw na klasycznej u muzyka, który przez 8 lat grał w Jaka to Melodia, co dało mi bardzo dużo do nauki czytania nut, a później przerzuciłem się na elektroakustyka i elektryka u innej osoby i poczułem zdecydowaną różnicę. Mianowicie - wiele dzieci aktualnie wcale nie uczy się grać muzyki, tylko grać na konkretnym instrumencie, wcale nie znając nut, a jedynie czytając tabulatury. A szkoda...

Aktualnie gram na Launchpadzie, co sprawia mi największą przyjemność i przymierzam się do zakupu wersji Pro.

Po zakupie.

To będzie długi post. :D


D jak dance

Tak jak wspomniałem wyżej - lubię bardzo muzykę, więc swego czasu zacząłem tańczyć. W wieku kilku lat (bodajże 5) zacząłem tańczyć Breakdance i trenować parkour, gdyż mama prowadziła zespół taneczny. Dziewczyny tańczyły, że tak powiem "normalnie", a chłopacy tańczyli Breaka. Był nawet występ w regionalnym TVP, ale głównie robiłem "show" na różnego rodzaju imprezach rodzinnych, imitując "bary", kręcąc się na głowie i skacząc na rękach. Miłe uczucie, jak w wieku prawie 20 lat spotykam kogoś z dalszej rodziny, a oni pamiętają mnie z występów. :D
Później miałem krótki epizod tańca towarzyskiego, który przydał mi się w podstawówce podczas występu na Mini Playback Show, gdzie wygraliśmy dla klasy boomboxa.


E jak epizod

Uwielbiam również seriale. Filmy trochę mniej, ale też obejrzałem ich niezliczoną ilość.
Mógłbym tutaj wymieniać wielkie ilości, ale postaram się tylko te - według mnie - najlepsze: Breaking Bad, Gra o tron, Mentalista, Spartacus, Wikingowie, Lucyfer, Narcos, Mr. Robot, Synowie Anarchii. To tylko taki subiektywny ranking tych, które najbardziej zapadły mi w pamięć, bo M jak Miłość też oglądałem. :D
Co ciekawe - nigdy nie oglądałem The Walking Dead, bo jakoś nie kręcą mnie te klimaty.


F jak fantastyka

Swego czasu pochłaniałem sporą ilość książek tego gatunku, ale nie ograniczam się tylko do książek. Gry zajęły mi dużo czasu w życiu, kiedy nie mogłem uprawiać kochanego sportu. Tutaj tytuły raczej oczywiste typu Wiedźmin, ale polecam bardzo książki Jakuba Ćwieka - najbardziej serię pt. Kłamca.
Z czasem to upodobanie przeszło bardziej w książki wojenne i historyczne, gdyż często fantastyka przeciera szlaki z historią.


G jak gry

Tych było sporo. Od małego, kiedy nie miałem jeszcze komputera w domu, grałem u babci w Heroesy 3 i Rome Total War. Później wszelakie tytuły wszystkich gatunków - podobnie jak z muzyką. Nie lubię jedynie horrorów i thrillerów, bo jakoś nie mam przyjemności ani z tego typu gier, ani również i filmów.


H jak Heroes of the Storm

Skoro jesteśmy w temacie gier, to muszę powiedzieć o grze, w którą byłem całkiem niezły, a nawet i lepiej... :D
Zacząłem grać od razu na początku bety i szybko przypadła mi do gustu, więc przerzuciłem się z League of Legends na nią (o LoLu później). Głównie za sprawą community, które nie było takie gówniane. Można było pisać co się chciało, a ludzie to rozumieli i przyjmowali krytykę. Udało mi się jeszcze w becie nabić najwyższą rangę, czyli wówczas Rank 1, a w sezonie pierwszym Diament 1 albo 2, czyli również najwyższy. Poznałem też sporo osób, które były jednymi z najlepszych w całej grze (Top 10, 5). Starałem się wbić Mastera, ale zacząłem grać teamowo, więc nie miałem czasu. Nasza drużyna postanowiła spróbować swoich szans w kwalifikacjach do IEM, ale niestety odmówiłem, bo chciałem się uczyć trochę więcej do matury i tak się skończyła moja przygoda z HotSem... A mogłem grać i zarabiać grube tysiące euro. :D


I jak Irak

Wspomniałem, że zmieniłem swoje upodobanie z fantastyki na książki wojenne.
Zacząłem czytać sporo biografii SEALsów i jestem pod wrażeniem wszystkich żołnierzy. Oczywiście standardowa pozycja każdego, to American Sniper Chrisa Kyle'a (opisywałem ją na maturze :D) i w zasadzie tam najwięcej ze wszystkich, które przeczytałem jest o Iraku - reszta to głównie Afganistan. Polecam mocno każdemu, kto hejtuje żołnierzy i uważa ich za najemników. Ciężko mi w ogóle skomentować takie myślenie.


J jak Julia

Imię mojej wspaniałej dziewczyny, z którą jestem już... woho... ponad 3,5 roku. Założyła jakiś czas temu tutaj nawet konto @julia.cianmi, ale jakoś nie chce się przekonać do pisania. Możecie dać jej trochę miłości - może się przeboleje. :D


K jak koszykówka

Temat rzeka. Od malutkiego dziecka uprawiałem sport, ale niestety nie było u nas nigdzie drużyny koszykarskiej, więc musiałem zadowolić się piłką nożną. Oczywiście grałem w lidze, odnosiliśmy nawet jakieś sukcesy na poziomie juniorów w szczeblu okręgowym. Pamiętam, że największym sukcesem było pokonanie Zawiszy Bydgoszcz, którzy już wtedy (w wieku dziecięcym) mieli kapitana oraz kilka osób w reprezentacji Polski. Ciekawe, czy ci chłopacy osiągnęli jakiś sukces.

W każdym razie, z czasem utworzył się klub, więc mogłem dołączyć do drużyny w moim mieście, ale po 1,5 roku skończyły się pieniążki z Unii, więc musiałem dojeżdżać jakieś 15-20 km do innego miasta dużej wsi :D. Tam po raz pierwszy zagrałem w lidze - tym razem już w kosza. Udało mi się wziąć udział w Turnieju Mistrzostw Polski we Wrześni, gdzie klubik z takiej "gównianej" wsi mógł się konfrontować z czołowymi zespołami typu: Anwil Włocławek, Procom Trefl Spot czy Śląsk Wrocław.
Niestety jestem po poważnej operacji, więc karierę musiałem skończyć jeszcze w gimnazjum, ale aktualnie kończę kurs sędziowski i już w tym miesiącu czeka mnie sędziowanie.
Mój post o rozciętej głowie podczas jednego z meczów.

Jestem też fanem NBA i głównym marzeniem w życiu jest obejrzenie meczu na żywo. Nie jest to jednak aktualnie możliwe, więc muszę się zadowolić kolekcjonowaniem jersey'ów, których uzbierało się już ponad 30 i na razie nie powiększam kolekcji. Kilka przykładowych poniżej.


L jak League of Legends

Sporo czasu (na szczęście nie pieniędzy, jak większość) straciłem na tę grę.
Oprócz grania, zostałem redaktorem portalu leagueoflegends.com.pl oraz później pvp.net.pl, co otworzyło mi drzwi do profesjonalnego świata. Możliwość rozmów i gier z prosami z LCSów była fajną odskocznią dla chłopaka z nudnego gimnazjum, który nie mógł uprawiać sportu.
Żaden z tych portali, jak widzę się nie utrzymał, więc większość wywiadów przepadła. Jedyny jaki widzę, że działa i ma się dobrze to How2Play, do którego mogłem dołączyć po krótkiej przygodzie z lol.com.pl, ale odmówiłem, bo chciałem być wierny redakcji. Not worth. :D


M jak migrena

Moje przejścia chorobowe są niestety bardzo długie i szerokie. Śmiałem się ostatnio jak poszedłem do szpitala, a pani na SORze mi się pyta, czy już kiedyś u nich byłem... A ja kartoteka lepsza niż Mariusz Trynkiewicz.
Wracając.
W gimnazjum na lekcji dostałem tzw. mroczków (niestety nie Rafała i Marcina), czyli zaburzenia widzenia. Zaczęły nagle mieszać mi się ze sobą wszystkie liczby w książce, jak w Matrixie. Szybka wizyta u pielęgniarki, nie wiadomo co się dzieje. Za chwilę ból głowy, więc telefon po rodziców i do domu. Jeszcze w szkole dostałem odrętwienia twarzy oraz światło i dźwiękowstrętu. Z pół roku później zdiagnozowali mi przewlekłą migrenę.
Na uwagę zasługuje jeden atak, ale to na osobny post. Ten i tak będzie zbyt długi.


N jak narkotyki.

Uwielbiam... Nie, narkotyków nie uwielbiam. :D
Ale jakoś miałem zamiłowanie do analizy tego typu substancji, dlaczego są tak popularne. W związku z tym obejrzałem namiętnie całą serię pt. Narkotyki na National Geographic, sporo przeczytałem, ale największy wpływ miał wspomniany serial pt. Breaking Bad. Do tego stopnia mi się podobał, że gdybym żył w USA, to poszedłbym do DEA. :D
Narkotyków nie przyjmuję, ale jest jeden, który brałem i wiąże się z nim bardzo zabawna historia.
Mianowicie, po operacji dostawałem dokanałowo przez 6 dni morfinę, więc po prostu byłem naćpany, ale tę historię będzie trzeba przedstawić w osobnym poście. :D


O jak odma

W zasadzie to zacząłem już pisać historię tej choroby, ale stwierdziłem, że to też jest jest temat rzeka na osobny post. Powiem jedynie pokrótce:
Każdy człowiek ma w płucach pęcherzyki z powietrzem, które akurat u mnie pękły. W naszym szpitalu na oddziale nie mieli ani jednego takiego przypadku, a u dorosłych generalnie zdarza się to praktycznie tylko podczas wypadków samochodowych, kiedy poduszka powietrzna uderza w klatkę piersiową.
Ja miałem 3 samoistne, które również i samoistnie się wchłonęły. Co ciekawe - w 3. liceum kolega z klasy też dostał, co było w ogóle dziwnym ewenementem w skali regionu, że ja w ogóle dostałem jako pierwszy, a kilka lat po mnie znajomy, gdzie 15 lat wcześniej mieli w szpitalu tylko noworodka, który się zachłysnął wodami.


P jak płuca

Wszystko się "pięknie" wiąże i w związku z odmami, miałem usunięty fragment prawego płuca, co w zasadzie pogrzebało mi szansę na jakiekolwiek poważne zaangażowanie w sporcie. Staram się ćwiczyć, ale lekarze nie kazali mi podnosić niby więcej niż 2 kg. :D... Zawodowo w nic nie pogram, może oprócz szachów albo snookera, gdybym chociaż potrafił w niego grać, także lipa.
Sytuacje z operacji, tak jak wspomniałem - opiszę w przyszłości.


R jak rap

Mimo, że słucham wszystkich gatunków muzyki, to rap jest mi zdecydowanie najbliższy. Lubię słuchać w muzyce przekazu i uważam, że raperzy to współcześni poeci, a ich utwory to istna poezja. Te wszystkie powiązania i tzw. "rozkminy" zmuszają odbiorcę do refleksji, co bardzo mi się podoba.

Często też sposób przekazu jest bezpośredni, nie ma cenzury - zupełnie jak tutaj!


S jak sport

Moja ulubiona dziedzina życia. Od dziecka z zamiłowaniem do wszelkiego rodzaju sportu. Szachy, piłka nożna, tenis, koszykówka, bilard, pływanie, itd... No generalnie wszystko związane z ruchem. I jedna "kontuzja" krzyżuje plany. Pozostały mi szachy, poker i bilard. :D


Ś jak ŚDM

Wspaniały czas przeżyty prawie 2 lata temu - nie tylko w Krakowie, gdyż miały okazję spać u mnie przez tydzień dwie Czeszki.
Organizacja słaba pod wieloma względami, ale na szczęście ludzie, którzy nas też przyjmowali zawsze stają na wysokości zadania i są życzliwi. To właśnie cechuje takie akcje i mam nadzieję, że uda mi się polecieć do Panamy w 2019, ale będzie to bardzo trudne.


T jak Toyota.

Samochód, na którym zdawałem i zdałem prawo jazdy. Nówka sztuka 200 km na liczniku. Mmm. :D
Od tego zaczęła się moja miłość do samochodów i obecnie przetestowanych jest ponad 20. Pisałem o tym tutaj.

Toyota to nie jest, ale zdecydowanie coś lepszego. :D


U jak Ukraina

Moja rodzina - zarówno dziadek od strony taty jak i prababcia od strony mamy pochodzą ze wschodu, kiedy to była jeszcze Polska. Co ciekawe - mieszkali stosunkowo blisko siebie, a poznali się dopiero za sprawą moich rodziców i to tutaj. Co prawda jest to dzisiejsza Białoruś, a nie Ukraina, ale literka B już była zajęta. :D


W jak wojsko

Oprócz książek z gatunku fantastyki lubię też wojenne. Głównie historię wojen współczesnych. Wspomniałem już o Iraku i Chrisie Kayle'u, ale na uwagę zasługują również Marcus Luttrell i jego książka pt. Przetrwałem Afganistan, na podstawie której powstał nawet niskobudżetowy hollywoodzki film oraz pozycje Marka Owena.
Daje to dużo do myślenia i dzięki temu mam wielki szacunek do żołnierzy nas broniących. Jestem pod wrażeniem akcji, jakie robi dla nich Marcin Gortat.


Y jak Y

Skąd ten tytuł?

Y to potoczna nazwa na pokolenie lat 80. i 90. Stąd też wziął nazwę magik o takim samym pseudonimie.
Czemu o tym mówię?
Bo najwięcej pieniędzy ze wszystkich kart wydałem właśnie na jego autorskie talie, które już w kilku postach pokazywałem, ale przyszły również nowe kolory, więc będą jeszcze raz.

Przesyłka. :D

No i obowiązkowe fany.


Z jak zwierzęta

Mam w sobie coś takiego, że po prostu lubię zwierzęta. Mam obecnie trzeciego już królika. Miałem kiedyś złotą rybkę, patyczaki i liśćca oraz przez jeden dzień psa, który się przybłąkał. To właśnie psy chyba najbardziej przypadają mi do gustu, więc zawsze jak mam okazję to bawię się z psami dziewczyny.

Nie uwierzylibyście jednak, jak króliki potrafią być uczuciowe i tęsknić.

Ogląda telewizję. :D


Ż jak Żnin

Moje ukochane miasto na przepięknych Pałukach - krainie 1000. jezior.
Jest wiele mankamentów mieszkania w małym miasteczku (około 17 tys. mieszkańców), ale też i wiele plusów począwszy od kolejek, a skończywszy na znajomościach.



Dzięki za przeczytanie. Mi bardzo miło się czytało posty innych, więc mam nadzieję, że wy mieliście podobnie!

H2
H3
H4
3 columns
2 columns
1 column
5 Comments